Szepczę "żegnaj", lecz komu to przekazać, nie wiem,
Bo przecież nie rozmawiam z martwą marą czy cieniem.
On gdyby chciał przytaknąć, choćby głowę skłonić,
W odpowiedzi nie poda nawet pustej dłoni.
Ale w tym się już nowy zawiera element,
bo przewagę nie głos ma, ale usta nieme,
jak u ryby miarowo otwierane dla
wydobycia w wydechu bezdźwięcznego "la".
Akwarium, jak wiadomo, jest takim zaciszem,
gdzie się nigdy piosenek i płaczu nie słyszy,
gdzie ręka zawieszona i znieruchomiała
zmienia własności - wkrótce płetwą by się stała.
A więc do ciebie - która umiałaś pokonać
te mokre, wyciągnięte ku tobie ramiona
nereid z wód rodzimych - ja unosząc brew
piszę o tym, co może w żyłach zmrozić krew,
że kondensat cierpienia i bólu przekroczył
powierzchnię mózgu. Nie da się pamięci z oczu
wykłuć. Za zamkniętymi ustami się piętrzy
to cierpienie i krzyczy w rozpaczy do wnętrza.
Author: Joseph Brodsky