Opróżniam popielniczki, myję kieliszki, wyrzucam puste butelki, krótko mówiąc, gdy w końcu idę się odlać, mieszkanie jest na błysk. Ale podczas gdy sikam, wspomnienie niedopałków w kieliszkach i zeschniętych skórek sera wywraca mi flaki. Wkładam palce głęboko do gardła, żeby i moje ciało mogło wyrzucić wszystkie te świństwa, które w nim zalegają. Czasami skutkuje, lecz nie zawsze. Zdarza mi się spędzić dwie godziny z głową w sedesie, czekając, aż się zacznie. Zresztą, bardzo to lubię! Te wiejskie klimaty... Szmer wody spływającej nieustannie, odkąd zepsuła się spłuczka. W Paryżu brakuje nam kontaktu z przyrodą. Dlatego ludzie wydają fortuny na rośliny doniczkowe. A przecież natura to nie tylko chlorofil! To także strumyki, źródła, wodospady... Ja to wszystko mam w sraczyku i to za darmochę.

Roland Topor

Tag: natura



Vai alla citazione


— Я не совсем понял, в чем смысл вашей истории. Там есть какая-то мораль?
— Там их много. Когда мораль в единственном числе, она глубоко аморальна.

Roland Topor


Vai alla citazione


Еще мы занимались Временной Геометрией. Она основана на неоспоримом постулате: «Всякая линия стремится исчезнуть, а всякая точка — пропасть». От рождения до смерти существуют уровни убывающего бытия, поскольку бытие является величиной.

Roland Topor


Vai alla citazione


— Жила-была маленькая бедная слепая девочка. И была у нее собачка на поводке, которая ее водила. Однажды песика слопал голодный крокодил. Бедная девочка думала, что ее тянет собака, и ни о чем не подозревала. Целый день крокодил плавал по реке вдоль берега. Видевшие их люди считали, что это цирковое представление, хлопали в ладоши и набивали монетами карманы бедняжки. Когда крокодил нырнул, девочка погрузилась за ним. Она пошла прямо на дно с тяжелыми монетами. Мораль: она разбогатела, но недостаточно, чтобы увидеть, что почва уходит из-под ног. Любопытная история, правда?
— Вы ее сами сочинили?
— Нет. Я прочитала ее в поваренной книге рядом с рецептом крокодильего бульона.

Roland Topor


Vai alla citazione


Martians – they were all Martians. But they were ashamed of it, and so they tried to conceal it. They had determined, once and for all, that their monstrous disproportions were, in reality, true proportion, and their inconceivable ugliness was beauty. They were strangers on this planet, but they refused to admit it. They played at being perfectly at home. He caught a glimpse of his own reflection in a shop window. He was no different. Identical, exactly the same likeness as that of the monsters. He belonged to their species, but for some unknown reason he had been banished from their company. They had no confidence in him. All they wanted from him was obedience to their incongruous rules and their ridiculous laws. Ridiculous only to him, because he could never fathom their intricacy and their subtlety.

Roland Topor


Vai alla citazione


Niektórym się wydaje, że czubkiem można zostać ot tak, ni z gruchy, ni z pietruchy. Ze na przykład najspokojniej w świecie spacerujesz sobie z rodziną, aż tu nagle doskakujesz do drzewa i zaczynasz je kopać, dopadasz wózeczka i plujesz dzidziusiowi w ryło, podnosisz nogę i obsikujesz kulę kaleki, jednym słowem - odbija ci. Albo inaczej, zwyczajnie szykujesz się do spania, ucałowałeś rodziców, przyjaciół, żonę, dzieci, meble, oszczędności, ubranka, bojler, umywalkę, podeszwy swoich butów, muszlę klozetową. Po prostu dostajesz hyzia.

Nie, nie i jeszcze raz nie.

To może jeszcze inaczej - przeglądasz pocztę, popijając poranną kawę (zachowanie w normie, tylko trochę niezdrowe dla pęcherza) i trafiasz na wredny list na swój temat, anonim. Sklecono go przy pomocy liter powycinanych z różnych piśmideł, których nie czytujesz, pośrednio zmuszając cię tym sposobem do ich lektury. - Łajdaki! Nie uda się wam! - wydzierasz się z pianą na ustach i ciach! dostajesz kuku na muniu. Bo zachodzące w mózgownicy procesy chemiczne uległy zakłóceniu, jako że bolą cię zęby. Albo dlatego, że w dzieciństwie mamusia i tatuś nie kochali cię dość mocno, bo słońce grzeje coraz słabiej, a księżyc wchodzi przez okno dwanaście po północy.

Nie. nie. nie. NIE.

NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE.

Kto jak kto. ale ja znam się na tym i mogę stwierdzić, że ci, którzy tak mówią, po prostu bredzą. Nigdy w życiu nie zająłbym tak eksponowanej pozycji, na samym szczycie hierarchii chorób umysłowych, gdybym nie poświęcał każdej sekundy na ciężką, wytrwałą, drobiazgową pracę nad sobą i swoimi uzdolnieniami. Jeśli człowiek nie stawia sobie wymagań, to do niczego nie dojdzie. Dzisiejsza młodzież chciałaby dostać świra - bo to całkiem fajne - ale bez tego wysiłku, który jest niezbędny. Owszem, być szurniętym to nic trudnego. Ale żeby zostać prawdziwym, wielkim, pierwszorzędnym szaleńcem, na to - wierzcie mi - trzeba się nieźle napocić. A czasami trochę wypić: nie jestem wymagający, trzy kieliszki wystarczą. Ale przede wszystkim, przede wszystkim, przede wszystkim - z czego nie zdajemy sobie sprawy i czego powtarzać nigdy dość - świrowanie to wynik zbiorowego wysiłku! Tak, koleżanki i koledzy, zatkało was, co? "Jak to? Wariowanie to zajęcie grupowe? Ten się chyba z głupim widział!" No dalej, lżyjcie mnie, nie żałujcie sobie. Och, przyznaję, że niełatwo to znieść, ale kiedy za twoimi plecami stoi murem zespól, wszystko staje się prostsze. A ja, czego nie należy zapominać, mam najlepszą ekipę na świecie. Byłem we wszelakich szpitalach, u najróżniejszych psychiatrów. Wszyscy połamali sobie na mnie zęby. Najbardziej nieustępliwi, którzy od pierwszego spotkania wyrokowali z okrutnym uśmieszkiem: "To nic takiego, nic poważnego, raz dwa wróci pan do siebie." No i co? Figa z makiem. Jak wysiadają ci mądrale, teraz, gdy nikt, nawet najciemniejsza z pielęgniarek nie może zaprzeczyć, że jestem przykładem najwspanialszego, najelegantszego, najosobliwszego obłędu w stylu francuskim z końca dwudziestego wieku? Ale ja nigdy, przenigdy nie zapominam, nawet gdy piję samotnie, że udało mi się dzięki innym, dzięki mojemu zespołowi. To on przypominał mi nieustannie, że świat jest przeciw mnie, że ludzie chcą moich pieniędzy i mojej śmierci, że nie spoczną, dopóki nie wymażą mnie z listy żyjących.

Dziękuję.

Dziękuję wam wszystkim.

Roland Topor

Tag: szaleństwo zespół



Vai alla citazione


Chrystus zdecydowanym krokiem wstąpił na wody jeziora Genezaret. Apostołowie, wciąż jeszcze z niedowierzaniem, obserwowali stopy Pana. Jezus szedł po wodzie! Nie zanurzał się ani na milimetr! Z oczyma wzniesionymi ku niebu, zdawał się nie pamiętać, gdzie się znajduje. Krzyk wyrwał się z piersi apostołów. Za późno. Jezus nie zauważył skórki od banana. W czasie krótszym, niż można to sobie wyobrazić, poślizgnął się i roztrzaskał czaszkę o grzbiet fali.

Roland Topor


Vai alla citazione


Pewnego dnia, gdy ojciec, pijany bardziej niż zwykle, wbił mi właśnie w czoło gruby gwóźdź i zawiesił na nim obraz, który ośmieliłem się skrytykować, powiedziałem sobie w duchu: „Byłoby pocieszające, gdyby zjawiła się wróżka i odstawiła ten numer z trzema życzeniami.

Roland Topor


Vai alla citazione


Look at me, I'm not worthy of your anger, I'm nothing but a dumb animal who can't prevent the noisy symptoms of his decay, so don't waste your time with me, don't dirty your hands by hitting me, just try to put up with the fact that I exist. I'm not asking you to like me, I know that's impossible, because I'm not likeable, but at least do me the kindness of despising me enough to ignore me

Roland Topor


Vai alla citazione



Pagina 1 di 1.


©gutesprueche.com

Data privacy

Imprint
Contact
Wir benutzen Cookies

Diese Website verwendet Cookies, um Ihnen die bestmögliche Funktionalität bieten zu können.

OK Ich lehne Cookies ab