Czułem się jak wypchany czymś gorszym niż trociny.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


Życie albo śmierć, chcecie zdychać, to zdychajcie.

Andrzej Stasiuk

Tags: life



Go to quote


Co za syf - powiedział Bandurko.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


Czarnowłosy, chudy i smagły, wyglądał na Cygana albo na kogoś, kto znalazł się tutaj przypadkiem. On zawsze wyglądał tak, jakby się przysiadł, bo akurat było wolne miejsce. Myślał, kpił, nudził się na własny rachunek.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


Wziąłem od niego gada. Był sztywny. Gąsior skrzywił się z obrzydzeniem, gdy podetknąłem mu ten totem pod nos.
- To nie dla mnie. Jestem zanadto katolicki.
- Wszyscy katolicy to tchórze, Gąsior - powiedział Mały.
- Boją się, że jakiś iguandon mógł jednak wyjebać ich prababkę. A może, nie daj Boże, wąż? Zgroza. Stąd ten pomysł na osobowego Boga. Od razu razniej, nie? Pycha was zgubi.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


W sportowym sklepie pod kwadratowymi filarami kupiłem spory czerwony plecak bez stelarza i upchnąłem do niego dwa śpiwory. Cienkie, ale innych nie mieli. W pustym, wykafelkowanym na zielono mięsnym załadowałem trzy kilo boczku, parę konserw i kabanosy na okrasę i dlatego że lekkie. W tym sklepie było jak w basenie, jak w jakiejś łaźni, na srebrnych hakach wisiały biało-czerwone połcie, a kasa i waga też były srebrne. W pierwszym lepszym sklepie z manekinami na wystawie kupiłem kilka par grubych skarpet. Siekierę kupiłem w sklepie z siekierami. I jeszcze papierosy. A w monopolowym dwie butelki naszego spirytusu. Gdy płaciłem, wpadły mi w oko maleńkie flaszeczki z wyborową, takie na dwa łyki. Wypchałem sobie nimi kieszenie.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


- Strachliwego masz chłopa, Maryśka. - Edek nalał kieliszek i podał męzczyźnie. - Pij! Na odwagę!
- Jaki on mój. Tak przychodzę... - powiedziała kobieta i obciągneła bluzkę na baniastych piersiach.
- A do mnie byś przyszła? - Edek wetknął kciuki za pasek i odchylił się z krzesłem do tyłu.
- Ja bojąca nie jestem. - Łysneła srebrnym zębem i wypuściła pogardliwy kłąb dymu.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


- Ej Maryśka! Noc się kończy! - i porwał kobietę do tańca. Zderzyli się ciężko, bezwdzięcznie i cieleśnie, by z brzękiem wywalcowac zza stołu pod drzwi, a potem wzdłuż sciany i na powrót, jak ciężarny, dziecinny bąk. Spadła szklanka, brzękneła, ale chrzęst deptanego szkła przepadł w śmiechu Maryśki. Zamiotła czerwonymi włosami powietrze i ogień smagnął nagie ramiona Gacka. Upał jak czarny miód wlewał się oknem i ciała tancerzy wirowały wolno, splecione, związane tą pewnością która zjawia się od pierwszego dotyku i wszystko, co ma się stać, własciwie już się stało. Ciężki od krwi wir wciągał wszystko wokół. Ściany w rzucik, półnagą Sandy z gazety, żółtą kulę żyrandola, stół i satelity popielniczek i naczyń, wersalkę i ciemną Czestochowską za szkłem, podłogę, dreszcz przenikał dom aż po miekką skórę nieba, w którym gwiazdozbiory ocierały się o siebie nazwajem, sunąc ku ciemniejszej niż noc rozpadlinie zachodu i tylko Gacek pozostawał nieruchomy.
Muzyka urwała się raptem, lecz oni kołysali się dalej, jakby dzwięki nie były im potrzebne. Krzesło upadło na podłogę. Edek posłał je kopniakiem w kąt i próbował coś zrobić z kasetą, chociaż nie chciał ani na chwilę wypuścić tancerki z rąk.
- Pić! - zawołała Maryśka, ale butelka była już pusta.
- Co Gacek? Po wódkę też strach? - zaśmiał się Edek.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


Z powrotem jechali szybko, lecz pewnie. Gacek pił z butelki i trzeźwiał za każdym łykiem.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


Czułem jego łzy i smarki. A może to były pocałunki.

Andrzej Stasiuk


Go to quote


« first previous
Page 3 of 4.
next last »

©gutesprueche.com

Data privacy

Imprint
Contact
Wir benutzen Cookies

Diese Website verwendet Cookies, um Ihnen die bestmögliche Funktionalität bieten zu können.

OK Ich lehne Cookies ab